Wczoraj z racji pięknych zawirowań (przenosiłam się do mieszkania, które mi znajoma w Niemczech udostępniła na kilka miesięcy, co dla mnie jest znakiem od wszechświata, iż moje marzenie o domu w lesie jest coraz bliższe;)) nie zdołałam napisać czegoś inspirującego, więc nadrabiam dziś:) Trudny wybór, bo tyle jest cudów i inspiracji wokół mnie.. Zdecydowałam się pokazać pierwsze oznaki wiosny, bo to uskrzydla, raduje serce, dodaje sił:) No i upiększa, jak na przykład okolice, w których obecnie jestem. A przebywam w południowo – zachodnich Niemczech, gdzie jak na razie średnio mi się podoba, choć czuję, że kiedy zazielenią się drzewa na stokach gór oraz łąki i pastwiska, to zrobi się tu pięknie, stąd wypatrzyłam dzisiaj już nowo rosnące trawy i młode roślinki, nie wspominając o głównym sprawcy dzisiejszego artykułu, jakim jest przebiśnieg, zwany śnieżynką:) Dziś niestety był lekko zamknięty, ale dwa dni temu! Była boska pogoda, cudowne słońce i przebiśniegi otworzyły swe główki, tyle, że wtedy aparatu ze sobą nie wzięłam:( Czytałam o nich w Wikipedii i okazało się, że są miododajne (tak – przypomniało mi się, że wówczas pierwsze pszczoły przy nich latały:))) i lecznicze (czego nie wiedziałam, a właściwości mają niezwykłe! (poczytaj sam/a: https://pl.wikipedia.org/wiki/Śnieżyczka_przebiśnieg#Roślina_lecznicza)
Tak wyglądały przebiśniegi,
zwane śnieżyczkami,ponad 10 dni temu – 13 lutego. Jest ich zdecydowanie mniej i w pąkach.
Dziś – 25 lutego – jest ich zdecydowanie więcej. Pojawiły się też nowe ich kępy, wyłaniające się zza suchej trawy:) Przebijają się spod suchej trawy, jak i wyrastają na gołej ziemi. Znamionują PRZEDWIOŚNIE:)))
A tu inne oznaki zbliżającej się wiosny, oprócz śpiewających ptaków czy innego powietrza:)))
Zieloniutka trawa:) Tutaj jeszcze bujniejsza:) Coś podobnego do mej ulubienicy gwiazdnicy, choć to nie ona:) A tu coś w rodzaju wrotycza:) Piękne, zieloniutkie listeczki:)